sobota, 27 października 2012

Rozdział III



“I could stay awake just to hear you breathing 
Watch you smile while you are sleeping 
While you're far away and dreaming  …”

-Czemu mnie nie obudziłeś?-Carles na dźwięk rozżalonego głosu Anieli uśmiechnął się łobuzersko i odłożył gazetę na bok, nadal otwartą na uważnie analizowanej przez niego stronie z akcjami.
–Obudziłem.-odparł i zachęcającym gestem wskazał dziewczynie sąsiednie miejsce na dużym drewnianym krześle. Carles uważnie obserwował każdy jej ruch, przyglądał się jak nalewa zieloną herbatę do szklanki, a następnie popija ją ostrożnie, posyłając mu znad parującego naparu nieskrępowane niczym spojrzenie. Zupełnie inaczej niż kiedyś. Pamiętał jak bała się każdego ruchu, każdego dotyku, a nawet spojrzenia skierowanego w jej stronę.   A to zupełnie nie pasowało do zasad moralnych wpajanych mu od dzieciństwa przez ojca.
–Ale pewnie nie takiego powitania chciałaś…-wyszeptał, a raczej wymruczał wykorzystując atrybuty swojego głosu wprost do ucha dziewczyny. Pokusa jaką była Aniela była stanowczo silniejsza od szacunku jakim darzył zmarłego ojca dlatego nie czekając aż usłyszy potwierdzenie przyciągnął ją mocno do siebie i pocałował. Tak jak nie wypada całować licealistki…                                        

sobota, 20 października 2012

Rozdział II



“I know it's hard to keep an open heart 
When even friends seem out to harm you 
But if you could heal a broken heart 
Wouldn't time be out to charm you..”

Miśka energicznie potrząsała głową w rytm jednej z piosenek Guns n Roses jednocześnie uderzając zręcznymi ruchami w talerze perkusji. Była tak skupiona na grze, że dopiero po chwili usłyszała podniesione głosy dochodzące z pokoju obok.  Ostrożnie wyciszyła perkusję, usiadła na sofie obitej szarą skórą i z dziecinną wręcz ciekawością przyłożyła ucho do ściany. Po chwili jednak zdała sobie sprawę, że odgłosy kłótni słychać w całym domu i nie musi się wydurniać. Rozparła się wygodnie na czerwonych poduchach i zamieniła w słuch.                                                           
–Wiedziałam! Ja pierdolę, wiedziałam!-usłyszała donośny głos swojej starszej siostry, a następnie trochę cichszy, uspokajający ton Maćka. „Gdybym tylko ja była na jej miejscu…”-pomyślała Miśka, ale natychmiast zganiła samą siebie zanim zdążyła dokończyć zdanie. Obiecała sobie przecież, że nie będzie zazdrosna. Maciek wolała Lenę i to był jego wybór, a ją to gówno powinno obchodzić. „Tak, właśnie tak!”-zawzięła się w duchu przypominając sobie o swoich wcześniejszych postanowieniach.
–Prawdziwe True Metal Love Story…-nie mogła się jednak powstrzymać od złośliwego komentarza, który rzuciła niby od niechcenia, od tak, wcale nie ubolewając nad swoja niespełniona miłością. Już miała założyć słuchawki i na cały regulator puścić AC/DC, kiedy usłyszała trzask zamykanych drzwi. Na chwilę stanęła w bezruchu zawieszona pomiędzy oknem, a drzwiami zastanawiając się czy pocieszyć Lenę czy rozpaczliwie rzucić się w stronę okna. Ostatecznie emocje wzięły górę nad rozsądkiem i mimo swoich wcześniejszych postanowień Miśka przylgnęła do szyby przeklinając w duchu swoją słabą wolę. Maciek właśnie zmierzał w stronę bramy wjazdowej. Delikatny wiatr rozwiewał jego długie blond włosy, kiedy kroczył majestatycznie w swoich znoszonych martensach. Miśka głośno przełknęła ślinę z obawy, że za moment się rozklei mocząc swoja ulubioną koszulkę z Axlem.
–Life is  brutal and sometimes kopas w dupas…-wycedziła jednak przez zaciśnięte zęby powstrzymując się przed płaczem i rzuciła się na łóżko. Dla podniesienia dramaturgii sytuacji wcisnęła na uszy słuchawki i najgłośniej jak się dało puściła „Don’t Cry”. W tym samym czasie, za ścianą dzielącą pokoje sióstr Lena wypłakiwała się przy tej samej piosence z tą różnicą, że była zbyt dumna by się przyznać do czegokolwiek co mogłoby uchodzić za przesadne okazywanie uczuć. Była przecież metalóvą, dziewczyną pięknego metala. Chyba… 

piątek, 19 października 2012

Rozdział I



“You gotta make it your own way
But you'll be alright now sugar
You'll feel better tomorrow
Come the morning light now baby…”

Anastazja przez chwilę bawiła się papierosem aż w końcu przygryzła go delikatnie zębami i uniosła zapalniczkę. Ogień błysnął rozjaśniając na moment ciemny pokój, w którym się znajdowała. Teatralnym gestem chwyciła papierosa pomiędzy wskazujący, a środkowy palec, a następnie mocno się zaciągnęła. Zanim zdążyła przymknąć oczy i wypuścić obłok dymu przez  rozchylone usta wyobraźnia już serwowała jej znajome obrazy. Anastazja cicho zakaszlała, ale nie zwróciła na to uwagi. Myślami była już daleko, w Sankt Petersburgu. Czuła chłodną, morską bryzę owiewające jej twarz, kiedy siedziała ze znajomymi w porcie. Dokładnie widziała mały kiosk, w którym zawsze po dobrej cenie i bez nieprzyjemności kupowali papierosy i alkohol. Pamiętała także ten wieczór, kiedy nie do końca trzeźwi włóczyli się po mieście, a ludzie patrzyli na nich z pogardą przeklinając rosyjski system edukacyjny. Rówieśnicy omijali ich szerokim łukiem czego Anastazja nie zapomni do końca życia. Nie była tak odporna na komentarze pod jej adresem jak chociażby jej przyjaciółki, które każde krzywe spojrzenie umiały skwitować dźwięcznym frazesem „pieprzyć ich” i  chwiejnie iść dalej…  Anastazja chciała czegoś więcej. Pragnęła widzieć uznanie w ich oczach, żal za pochopne sądy. Teraz miała szansę wszystko zmienić i nie zamierzała tej okazji zmarnować… 

Prolog

Pogoda za oknem była naprawdę okropna. Rzęsisty deszcz uderzał miarowo o szybę dużego okna, a wiatr targał gałęziami drzewa znajdującego się obok domu.  Jeśli 1 września miał być zwiastunem całego roku szkolnego to czego mieli się spodziewać uczniowie po tak zapowiadających się dwóch pracowitych semestrach pierwszej klasy liceum?